Challenge Poznań. Próba sił

adr1

fot. Magda Warzybok

Zawody w Poznaniu to mój drugi start w sezonie. Po optymistycznej inauguracji w Warszawie chciałem pokazać, że stać mnie na jeszcze lepszy wynik. Warunki pogodowe panujące w stolicy Wielkopolski były znakomite i z niecierpliwością czekałem na rozpoczęcie rywalizacji.

Start był lekko opóźniony co sprawiło, że mogłem porządnie się rozgrzać. Woda w Jeziorze Maltańskim nie była wzburzona, a jej temperatura wydawała się optymalna. Mój plan na pierwszy etap składał się z dwóch prostych punktów. A) Zacząć mocno do pierwszej boi (95% możliwości), B) Starać się utrzymać wysokie tempo.

Na pływaniu czułem się znakomicie. Tory regatowe na Malcie sprawiają, że nawigacja jest zdecydowanie łatwiejsza i można mocniej skupić się na samym pływaniu niż na obserwowaniu bojek. Płynęło mi się świetnie. Po 300 metrach wiedziałem, że mogę utrzymać mocne tempo i odpowiednią, wysoką frekwencję. Zbliżyłem się do czołowej grupy i po nawrocie trzymałem się w nogach jednego z zawodników. Na końcówce udało mi się jeszcze przyspieszyć. Czas pływania to 13′ 54″.

strefa

fot. Beniamin Burda

W strefie T1 poszło mi tym razem w miarę sprawnie. Udało mi się uzyskać kilka sekund przewagi nad kolegą z zespołu SBR Pawłem Skuzą. Wiedziałem jednak, że na rowerze nie mam z nim szans i wszystko rozstrzygnie się na bieganiu. Trasa rowerowa była bardzo szeroka, a tym samym wygodna i bezpieczna. Przez pierwsze 15 km jechało mi się płynnie, bo głównie z wiatrem. Prędkości uzyskane na tym odcinku przekraczały 45 km/h. Jednak, mniej więcej, od połowy dystansu było już tylko trudniej. Narastające zmęczenie i porywy wiatru sprawiały, że trzeba było mocniej zacisnąć zęby. Czas z etapu rowerowego: 1h 4′ 22″ (trasa nie miała 45 km:)).

T2 opuściłem bez zbędnego guzdrania i został mi tylko bieg. Ostatni odcinek został poprowadzony wokół Jeziora Maltańskiego, co było korzystne zarówno dla kibiców jak i zawodników – widziałem ile muszę odrobić do czołówki. Pierwszy kilometr jak zwykle bardzo spokojny w moim wykonaniu. Na drugim kilometrze zacząłem odczuwać napięcie mięśnia płaszczkowatego. Pomimo dyskomfortu chciałem rozkręcać się z każdym kolejnym. Udało się mocniej szarpnąć na drugim kółku – przynajmniej do pewnego momentu. To podkręcenie tempa (szczególnie na 8 km) spowodowało skurcz łydki. Musiałem na chwilę zwolnić, by móc kontynuować bieg. Szczęśliwie udało mi się pobiec w miarę mocno ostatni kilometr, ale ostatnie metry już nie były komfortowe. Czas biegu 39’17”. Czas brutto: 2h 2′ 39″. Miejsce OPEN: 13, AG: 3.

Cieszę się, że pomimo małych przygód na trasie biegowej udało się uzyskać korzystny rezultat. Wiem, że mogę biegać jeszcze szybciej, co stanowi dobry prognostyk na przyszłość. Następny przystanek Bydgoszcz.

 

medal

fot. Beniamin Burda

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.