Po opaskach compressport R2 przyszedł czas przetestować skarpetki o wystrzałowej nazwie V2. De facto są to podkolanówki o zróżnicowanej strukturze materiału w poszczególnych częściach skarpety. Przy palcach mamy do czynienia z podobnym włóknem z jakiego zrobione są opaski R2. Dalej – na śródstopiu i w okolicy kostek – możemy zaobserwować wiele wypustek, które delikatnie masują stopę i ścięgno achillesa, dzięki czemu mamy poczucie jak gdyby po nodze chodziło stado mrówek. Jest to paradoksalnie przyjemne uczucie. Celem tych wystających części materiału jest wspomożenie lepszego krążenia krwi oraz lepsza stabilizacja i ograniczenie przemieszczania się stopy w bucie.
Skarpety są dość miłe w dotyku – moje nogi doceniły delikatną strukturę materiału. V2 to skarpety „oddychające”. Gdy je pierwszy raz założyłem, miałem wrażenie, że w moich butach panuje „przeciąg”. Producent wspomina o zastosowaniu wyprofilowanego paska na podbiciu stopy, który podobno stymuluje powrót żylny i wspomaga proces regeneracji. Ja, jakoś specjalnie, nie wyczułem jego obecności, być może przez to, że wystarczająco dużo bodźców płynęło od licznych wypustek.
Teraz parę słów o teście maratońskim. W skarpetach zrobiłem dwa treningi przed kwietniowym maratonem w Łodzi. Było dość ryzykowne, aby nowe skarpety zakładać bezpośrednio na start.
Porównując skarpety z opaskami R2, da się odczuć różnicę co do stopnia kompresji. Opaski są ściślejsze, a przynajmniej takie dają wrażenie (nie jest to kwestia rozmiaru bowiem oba testowane produkty są pod tym względem takie same). Skarpety V2 nie „trzymają” tak mięśni, jak opaski. Jednakże, podczas biegu, nie odczuwałem dyskomfortu związanego z bolesnością łydek (podobnie jak w przypadku opasek). Stopy i łydki pracowały przez cały dystans maratoński bardzo dobrze. Nie wiem, czy był to wpływ skarpetek, czy raczej większe znaczenie miało tu moje obecne wytrenowanie. Faktem jest, że biegło mi się komfortowo , szczególnie końcówkę, którą przebiegłem dość swobodnie i lekko.
Co do ich właściwości regeneracyjnych to wolę jednak opaski R2, które są ściślejsze i według mnie, lepiej się sprawdzają, niż Full Socks V2, Poza tym, tak jak jestem jestem entuzjastą „masażu wypustkowego” podczas treningu/startu w zawodach, tak nie odpowiada mi on po wysiłku. Ale jest to moje subiektywne odczucie.
Podsumowując, pragnę polecić wszystkim biegaczom długodystansowym skarpety Full Socks V2, głównie ze względów na świetną termoregulację oraz minimalizowanie dyskomfortu związanego z długotrwałym biegiem. Jeśli chodzi o funkcję regeneracyjną to proponuję jednak zainwestować w opaski R2.