Czasem zastanawiam się nad przydatnością urządzeń mających ułatwić sportowcom (zarówno amatorom jak i profesjonalistom) życie. Na rynku pojawiają się coraz to nowsze gadżety bez których, mnóstwo osób, nie może się obejść. Zastanawiam się, czy żyjemy już w czasach gdy bez pulsometru czy zegarka z GPSem nie ruszymy się z domu? Niniejszy tekst dedykuję w szczególny sposób biegaczom;)
Nie ma nic złego w kupowaniu drogiego sprzętu, który będzie dość dokładnie monitorował każde, wykonywane przez ciebie, zadanie treningowe. Pulsometry są sprawdzonym i czasem przydatnym narzędziem treningowym. Jednak jest jedno ale. A nawet nie jedno. Gdy inwestujesz już kilkaset złotych na pewno warto wcześniej przeanalizować, czy jest to niezbędna rzecz dla ciebie. Zadaj sobie konkretne pytanie – w jakim celu kupujesz nowy sprzęt i czy zamiast niego, nie warto po prostu zainwestować w zwykły zegarek ze stoperem.
Są trzy główne modele układania programów treningowych: tętno, tempo oraz samopoczucie. Zwolennicy tworzenia treningów bazujących na tętnie powiedzą, że bez pulsometru twój trening nigdy nie będzie tak efektywny jak mógłby być. Ja nie jestem entuzjastą tej szkoły ze względu na ograniczenia, które z sobą niesie. O ciemnej stronie „pulsu” mówi jeden z najbardziej cenionych, w świecie biegania trenerów – Renato Canowa. Przedstawię w skrócie wypowiedź spisaną przez Bartosza Olszewskiego, który podczas Expo przed maratonem praskim przysłuchiwał się wywiadowi z Canową. Ten włoski trener powiedział, że pulsometry ustawiają limity i dlatego biegnie się tylko do jakiegoś maksymalnego pułapu. To są pewne ograniczenia, które sami sobie ustawiamy. Stwierdził, że nie można zostać mistrzem poprzez takie ujęcie kwestii treningowych. Dlatego on swoich zawodników trenuje we wszystkich zakresach – bez żadnych limitów. Zatem, jak widzimy na załączonym obrazku, najlepsi kenijscy biegacze śmigają bez pulsometrów. Wiadomo, że nie każdy może być Mistrzem Świata w maratonie. Jeśli jednak mistrzowie świata mogą obejść się bez takiego gadżetu, to czy ja i ty, koniecznie musimy go mieć?
Zanim padnie ostateczna odpowiedź na to pytanie, jeszcze parę słów o minusach, związanych z tworzeniem planu poprzez trening z pulsometrem. Do słabych stron układania treningu pod tętno należą głównie: szeroka rozpiętość sfer tętna – przez co nie możesz precyzyjnie określić swojej docelowej strefy w której powinieneś się poruszać (twoje tempo w minutach na kilometr może wynieść np. od 4:20 do 5:00 ) oraz brak możliwości wykorzystania pulsometra przy szybszych interwałach (wejście w odpowiednią strefę może ci zająć nawet ponad pół minuty).
Nie każdy jednak biegacz ma wsparcie trenera, który powie co, należy robić, czy jakie obciążenia stosować aby nie nabawić się kontuzji. Wiadomo, że gadżety takie jak pulsometr mogą okazać się fajną zabawką i dobrym motywatorem, który pozwoli, że bardziej przyłożysz się do regularnego biegania i być może ułatwią ci (albo nie;) konstruowanie szczegółowych planów treningowych. Będziesz starał się stosować to, o czym przeczytałeś w sieci lub specjalistycznym periodyku.
Moim skromnym zdaniem powinieneś wyjść od innych rzeczy – od podstaw dobrego treningu. Zastanów się czy twój trening jest oparty na poniższych zasadach: właściwej regeneracji, zbilansowanej diecie, rozciąganiu po treningu, ćwiczeniach siłowych i uzupełniających. Jeśli jesteś amatorem, który koniecznie musi zakupić nowy zegarek, który ma w sobie pełno bajerów, których do końca sam nie jesteś świadomy, to może warto z tym trochę poczekać. Przemyśl czy nie warto najpierw zająć się zmianą pewnych złych przyzwyczajeń i na końcu postawić na technikę. Ja zdecydowanie taką drogę polecam.