Kilka lat temu do Polski weszła moda na bieganie naturalne*. Do dziś biegacze często wybierają buty z lżejszą, bardziej elastyczną podeszwą, czyli tzw. obuwie minimalistyczne. Pytanie- czy są lepsze, czy gorsze od tych z amortyzacją – jest postawione, według mnie, niewłaściwie. Warto się bowiem zastanowić kiedy i jakich warunkach możemy trenować w butach minimalistycznych. Przedstawię 5 zasad, którymi warto się kierować, gdy zapragniemy biegać naturalnie.
1. Określmy nasze słabe punkty
Jeśli mamy nadwagę, nie całkiem wyleczone kontuzje lub jesteśmy tuż po zaleczeniu dolegliwości (szczególnie chodzi mi o: naderwanie/zapalenie ścięgna achillesa, zapalenie rozcięgna podeszwowego, zespół ścięgna mięśnia piszczelowego) to nie powinniśmy brać pod uwagę butów minimalistycznych. Tutaj mała uwaga. Odpowiednia i kontrolowana dawka biegania boso po miękkim podłożu prowadzi do przywrócenia równowagi mięśniowej. Rozszerzenie tego wątku w punkcie drugim. Jeżeli dopiero zaczynamy przygodę z bieganiem, to moim zdaniem warto zacząć od butów z amortyzacją, popracować nad odpowiednią techniką biegu, a dopiero potem stopniowo włączać bieganie minimalistyczne jako element urozmaicający. To samo tyczy się osób, które wracają do biegania po dłuższej przerwie.
2. Stopniowo przystosujmy aparat ruchu
Niewątpliwym plusem biegania naturalnego jest wzmocnienie tych partii mięśni, które odciąża nam but z pełną amortyzacją. Dodatkowo, bieganie boso lub bieganie w obuwiu minimalistycznym, wymusza prawidłową postawę podczas biegu. Niemniej warto zauważyć, że nieużywane mięśnie mogą zastrajkować, gdy je zbyt brutalnie aktywujemy – mowa tu m.in. o rozcięgnie podeszwowym czy achillesie. Dlatego warto zacząć od biegania na bardzo krótkich odcinakach stopniowo zwiększając metraż. Celowo nie użyłem słowa kilometraż. Dodatkowo powinniśmy ćwiczyć siłę i gibkość podczas zajęć ogólnorozwojowych. Wiem, wiem – mantra.
3. Nie biegajmy po twardych nawierzchniach
Osobiście nie radzę zaczynać przygody z bieganiem naturalnym od asfaltu czy kostki. Bieganie powoduje mikrouszkodzenia mięśni, a jeśli dojdzie do tego brak odpowiedniego przygotowania aparatu ruchu, nieodpowiednia technika biegu to kontuzję mamy gotową.
4. Biegajmy w zróżnicowanym obuwiu
Zmienne bodźce najlepiej stymulują rozwój. Ta zasada tyczy się nie tylko kwestii jednostek treningowych, ale także odnosi się do tego w czym biegamy. Jeśli biegamy po chodnikach/asfalcie to używajmy amortyzacji (butów z podkową), jeśli po łące, czy po leśnych ścieżkach to możemy używać butów minimalistycznych (kapci, tudzież sandałów z rzemykiem). Pamiętajmy natomiast o poprzednich zasadach. Jeśli dobrze znosimy bieganie po ulicy w butach naturalnych, możemy biegać również tam. Jednak bierzmy pod uwagę, że jest to nadal duże obciążenie dla naszych nóg i kręgosłupa.
5. Nie zmieniajmy na siłę techniki biegu
Jeśli biegamy z pięty i uważamy , że jest to nasza naturalna, a co więcej, efektywna metoda przemieszczania się, to nie kombinujmy. Większość biegaczy biega z pięty – nie ma przymusu lądowania na śródstopiu (zgodnie z zasadą naturalnego biegania). To, że większość biegaczy-zawodowców biega ze śródstopia (mowa o krótkich i średnich dystansach) nie oznacza, że mamy się na nich wzorować. Maratonu nie pobiegniemy z przodostopia – przynajmniej nie cały dystans. Gabriella Szabo biegała z palców (tak, nie pomyliłem się), ale kosztowało ją to lata treningów – zmianę techniki biegu, pracy nad sprężystością kroku, budowaniem siły i dynamiki. Nie jesteśmy zawodowcami. Bieganie ma nam sprawiać przyjemność. Dlatego biegajmy tak jak nam wygodniej, a nie tak jak jest modniej.
*Pisząc o modzie mam na myśli rynek obuwia, a nie trend joggingu boso.