Po solidnie przepracowanej zimie chciałem ustanowić nową życiówkę w półmaratonie. Należało zaplanować dogodne miejsce i termin do realizacji tego celu. Zależało mi , żeby bieg był niedaleko Warszawy, a trasa niezbyt wymagająca – tzn. możliwie płaska. Przeszukałem w internecie, które „połówki” można by pobiec na wiosnę i postawiłem na Pabianice.
Z Warszawy dojazd do tej miejscowości zajmuje około dwóch godzin, więc nie musiałem wstawać bardzo wcześnie. Pabianice przywitały mnie mżawką. Jeśli chodzi o warunki atmosferyczne tego dnia to jak dla mnie były idealne. Chłodno, bezwietrznie, lekki deszczyk, który pozwalał oddychać pełną piersią. Byłem dobrej myśli.