Harcerski Półmaraton – relacja z IV Półmaratonu Pabianickiego ZHP

OLYMPUS DIGITAL CAMERAPo solidnie przepracowanej zimie chciałem ustanowić nową życiówkę w półmaratonie. Należało zaplanować dogodne miejsce i termin do realizacji tego celu. Zależało mi , żeby bieg był niedaleko Warszawy, a trasa niezbyt wymagająca – tzn. możliwie płaska. Przeszukałem w internecie, które „połówki” można by pobiec na wiosnę i postawiłem na Pabianice.

Z Warszawy dojazd do tej miejscowości zajmuje około dwóch godzin, więc nie musiałem wstawać bardzo wcześnie. Pabianice przywitały mnie mżawką. Jeśli chodzi o warunki atmosferyczne tego dnia to jak dla mnie były idealne. Chłodno, bezwietrznie, lekki deszczyk, który pozwalał oddychać pełną piersią. Byłem dobrej myśli.

Odbiór pakietu i przedstartowa toaleta przebiegła pod znakiem kolejek. Chyba organizatorzy nie spodziewali się, aż takich tłumów. W zeszłym roku bieg ukończyło 484 osoby. Tegoroczna edycja była wyjątkowa pod względem frekwencji. Do mety dobiegło ponad 850 biegaczy i biegaczek. Co prawda na brak wolontariuszy organizatorzy nie mogli narzekać. Na imprezie zjawił się chyba cały hufiec harcerzy i harcerek.

Teraz o samym biegu. Rozgrzewkę udało mi się zrobić gdy nie padało, więc nie zmarzłem i nie zmokłem. Po kilkunastu minutach truchtu i kilku przebieszkach ustawiłem się w strefie startu.Teraz tylko parę skłonów , kilka podskoków, żeby utrzymać ciepłotę ciała i można ruszać. Cel: zejść poniżej 1h23min.

Pierwszy kilometr pokonałem interwałem, bo musiałem przeciskać się między zawodnikami. Tak, wiem – należało ustawić się z przodu stawki. Czas po 1km: 3:55. Nie jest źle – pomyślałem. Postanowiłem biec wolniej pierwszą połowę dystansu, aby potem – od 11 km, stopniowo przyspieszać. Do 7 km biegło mi się ciężko. Czyżbym zrobił za słabą rozgrzewkę, czy może właśnie „wychodził” interwał ze startu? Nieważne. W połowie dystansu złapałem odpowiedni rytm i tak jak planowałem – przyspieszyłem. Od 12 km biegło mi się rewelacyjnie. Mijałem kolejnych zawodników z wielką łatwością. Następne kilometry biegłem grupo poniżej 4 minut. W pewnym momencie pomyślałem, że mam szansę nawet złamać 1:20. Jednak były to tylko marzenia. Na metę dotarłem z czasem 1:20:33 co dawało mi 24 lokatę i 4 w M20. Byłem strasznie zmęczony, a uda bolały mnie jak nigdy. Na ostatnim kilometrze bałem się , że zaczną łapać mnie skurcze, ale szczęśliwie do tego nie doszło.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po biegu poszedłem się przebrać i ustawiłem się w kolejce po posiłek regeneracyjny (swoją drogą żarełko mieli wyśmienite). Warto wspomnieć jeszcze o świetnym pomyśle organizacji finiszu na bieżni stadionu. Zawsze przyjemnie jest finiszować na takim obiekcie, zwłaszcza gdy towarzyszy ci aplauz kibiców. Na oficjalne zakończenie, dekoracje i losowanie nagród wśród biegaczy już nie zostałem i trochę żałuję.

Na koniec dwa zdania o wygranych. Zwycięzcą wśród panów został Jakub Wiśniewski (1:09:29), a wśród pań najlepsza była: Daniela Cirlan z Rumunii.

Mimo małych niedociągnięć ze strony organizatorów polecam ten półmaraton. Jest to jeszcze młoda impreza i wymaga szlifów. Warto tu przyjechać co najmniej z trzech powodów: szybka trasa, niska opłata startowa i dobra atmosfera. Do zobaczenia za rok.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.