Mistrzostwa Polski na dystansie olimpijskim

medal

Przechlewo, 6 września, godzina 9:37. Sygnał do startu w najważniejszej imprezie sezonu. Stres mija a raczej ustępuje miejsca skupieniu na detalu. Pełna koncentracja na: utrzymaniu wysokiej kadencji ruchów ramionami, znalezieniu optymalnej linii pływania i oszczędzaniu energii. Wykonanie zadania krok po kroku… 

W październiku 2014, gdy stawiałem sobie cele na przyszły sezon, powiedziałem trenerowi Tomkowi Kowalskiemu, że chcę zdobyć medal Mistrzostw Polski w kategorii wiekowej na dystansie olimpijskim. Uznał, że jestem w stanie to zadanie zrealizować. Ustaliliśmy 10 miesięczny okres przygotowań do tej imprezy.

Przez ten czas nauczyłem się wielu rzeczy, między innymi tego, że:

– jeśli nie słucham sygnałów ze swojego ciała (ślepo realizuję założenia treningowe) to ono, prędzej czy później,  zbuntuje się,

– nie każdy trening musi wyjść tak jak sobie założyłem;

– jest wiele czynników, które nie zależą ode mnie; plan zawsze będzie, w jakimś stopniu,  modyfikowany i że nie warto się stresować tym, na co nie mam wpływu;

– jeśli zaczynam skupiać się na motywacji zewnętrznej (szukać na zewnątrz a nie wewnątrz siebie)  to znaczy, że należy wrócić do podstawowego pytania: po co ja właściwie to robię?,

– warto dbać nie tylko o ciało, ale także o psychikę w kontekście regeneracji. Rutyną treningową nie zregeneruję głowy (tzw. zabieganie problemów). Wprowadzam nowe bodźce – np. gram na gitarze czy idę do kina.

Ostatni start w Przechlewie też był dla mnie pouczający. Wiem, że w przyszłym sezonie muszę zainwestować w:

1. Rękawiczki (jeśli temperatura spada poniżej 15 stopni to jest duże prawdopodobieństwo, że odpięcie kasku będzie problematyczne).

2. Gumki recepturki, które przytrzymają buty kolarskie w pozycji horyzontalnej.

3. Części rowerowe (m.in. wysoki stożek). Szosa to nie rower czasowy. Niestety.

Start w Przechlewie był dla mnie dużym sprawdzianem. Psychicznie i fizycznie mocno odczuwałem trudy sezonu. Ogromnie cieszę się, że udało mi się zrealizować założenia i osiągnąć 4 miejsce OPEN i 3 w kategorii wiekowej i tym samym zdobyć medal Mistrzostw Polski! Moment dekoracji zostanie w mojej pamięci już chyba na zawsze. To było spełnienie marzenia, dziecięcego marzenia. W niedzielę stało się to realne.

Gdy po 2 godzinach 12 minutach i jednej sekundzie znalazłem się za linią mety poczułem ogromne wzruszenie i ulgę. Wiedziałem, że dałem z siebie wszystko i że to, de facto, koniec pewnego rozdziału. Trochę przypominał mi się obrazek z Frankfurtu, po ukończeniu IRONMANa. Teraz czas na świętowanie i … leczenie drobnych urazów.

PS 1 To był piękny sezon. Nie osiągnął bym tych sukcesów bez wiedzy i wsparcia trenera. Tomek! Dzięki!!!

PS 2 Dziękuję moim rodzicom za to, że mogę na Was liczyć.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.